Cień. Mroczna pokusa
Aktualności,  Recenzje

Recenzuję swoją książkę – czyli co myślę o książce, którą napisałam.

Pewnego dnia – po dłuższej przerwie, od kiedy ostatni raz ją czytałam – postanowiłam przeczytać swoją książkę „Cień. Mroczna pokusa”. Postanowienie było takie, że będę ją traktować jakby to była książka napisana przez kogoś innego. Jeśli jesteście ciekawi, co mam dopowiedzenia o niej, to śmiało czytajcie dalej. Ostrzegam, wpis nie jest krótki.

Bardzo długo odkładałam to, aby napisać w końcu tą obiecaną recenzję. Nie było łatwo. Musiałam zmierzyć się z własnymi lękami, obawami ale jednocześnie złością. A ta ostatnia, była skierowana na mnie.

Musicie też sami przyznać, że nie jest łatwo napisać coś negatywnego na swoje dzieło. Wydaje mi się, że jestem chyba jedynym autorem, który postanawia przeanalizować swoje błędy w książkę oraz też plusy, dzieląc się tym publicznie z czytelnikami. Jeśli jednak się mylę to dajcie mi znać, gdzie mogę znaleźć krytykę samego autora, który wypowiada się o swoim dziele, ale negatywnie.

Nie mam zamiaru pisać, jaka moja książka jest „och, ah”. Nie! Będę pisać to co myślę, co tak należy robić. Poczułam też, że jest to potrzebne, ponieważ jako, że sama recenzuję książki, powinnam w takim razie wziąć pod uwagę niektóre kwestię, które krytykuję książkach, a które sama zastosowałam. 

Wiem, to jest anty reklama dla mojej książki, jednakże dla mnie jest ważniejsza szczerość wobec was.

W książce, znajdziecie zarówno wady jak i zalety. Zanim jednak zacznę ja analizować, chciałabym wszystkim podziękować za zwrócenie uwagi, gdzie popełniałam błędy. <3

Uwaga! Wpis zamiera spoiler! Czytasz na własną odpowiedzialność!

Nawet jeśli osoba, która napisał całą opinie o mojej książce negatywnie, podziękowałam ponieważ wiedziałam, że były one szczere. Czasami miałam wrażenie, że pojawiły się pozytywne opinię, w ogóle nie czytając książki. To dało się od razu rozpoznać. Po czym? Po używaniu tych samych przemyśleń, co wcześniejsi recenzenci. Nie będę mówić u kogo zauważyłam tak rażące podobieństwa. Po pierwsze nie pamiętam, a po drugie, nie to na ma na celu.

Nie jestem także jedną z tych autorek, które oburzają się po przeczytaniu negatywnej opinii. Oczywiście jest mi przykro, ale jeśli chcę się doskonalić w pisaniu, to muszę przyjmować krytykę. Powiem Wam szczerze, że nie raz mi się robiło przykro, kiedy recenzowałam książkę od autora. Komentował i uwielbiał osoby, które wychwalały jej książkę. Ale jak ja już negatywną napisałam, to nawet nie raczyła dać głupiego lajka lub coś, że przyjęła krytykę.

No wydaję mi się, że takich rzeczy się nie robi.

Aaa i czytając ten wpis, mogą pojawić się jakieś błędy. Musicie mi wybaczyć ponieważ jestem strasznie zmęczona i nie mam czasu jak na razie, aby sprawdzić to co napisałam :*

Przechodząc do recenzji, no to tak…

Jak już wspominałam moja książka nie jest najgorsza, ona po prostu nie została dopracowana. Myślę, że gdybym dała jej jeszcze półtora roku, to pewnie błędów byłoby mniej. Zdarzyłyby się na pewno, ale nie aż tyle. 
Wizja wydania książki, była bardzo kusząca i nie mogłam się doczekać kiedy ją przeczytacie.


Pojawiły się błędy stylistycznej, które zauważyliście, a mi z tego powodu jest głupio. Kiedy wydaje się książkę na świtało dzienne, nie powinno to się zdarzyć. Tak samo było z literówkami. Mam taki problem, że moje myśli są szybsze od tego co chcę zapisać. Dlatego często nie wpisuję ostatnich liter w słowie. Mam nadzieję, że nie będę robić takich baboli, kiedy piszę pracę licencjacką 🙁 

Pojawiły się także, błędy w szyku zdania. Nie będę Wam też teraz tłumaczyć, dlaczego ten błąd się zdarzył. On po prostu nie powinien mieć miejsca i tyle.

Pokazaliście mi, że książka jest za krótka, że akcja w tak krótkiej formie pędzi za szybko. Tak, teraz z wami się z tym zgadzam. Ale jak pisałam wtedy, myślałam że was zanudzę. A okazało, się, że książka powinna być dłuższa.

Kolejną ważną kwestią jest to, że więź między Lucasem a Evelyn, nie była budowana stopniowa. Wrzuciłam was na głęboką wodę. Wiecie dla mnie to było oczywiste, ale dla was jak się okazało nie koniecznie. Wy, jako czytelnicy wręcz oczekiwaliście tego ode mnie, aby to budowane było stopniowo. I was zawiodłam, jak nie raz w tej książce.

Kolejne: zachowanie bohaterów według was było często irracjonalne. Tutaj zgodzę się z wami w połowie. Z jednej strony macie rację. Lucas często dziwnie się zachowuje, mówi że kocha a robi coś innego. Z drugiej mówiliście, że Evelyn za szybko się zakochała co jest  absurdalne. Nie zgadzam się z wami. Sami sobie przypomnijcie, jak to było w technikum czy liceum. Czy wasza koleżanka powiedziała wam, że zakochała się w chłopaku, którego dopiero spotkała?

Wy pewnie wtedy widzieliście, że to może być zauroczenie. Ale wasza koleżanka pewnie już wiązała z nim przyszłość i mówiła, że to jedyna jej miłość.


A może właśnie taka jest Evelyn?

Wspomnieliście mi wielokrotnie, że pomysł na książkę był fajny, ale bardzo niedoprecyzowany. Brakowało pewnych powiązać, które dla czytelnika są niezbędne. Tak aby powstał wydarzenie przyczynowo skutkowe. Tak to się mówi? 😀

Zabrakło tych powiązań, ponieważ bałam się, że Was zanudzę. I to było kolejne złudne złudzenie.

Kolejne: zabrakło głębszego wyjaśnienia zachować bohaterów. To spowodowało, że podczas czytania miało się wrażenie, że to co robią jest jakieś dziwne lub nawet absurdalne 🙁

Nie zrobiłam tego co istotne, czyli nie zagłębiłam się w psychikę głównych bohaterów, a to powinno być zawarte.

Jestem wkurzona, na samą myśl o wydarzeniu po Lilith. Nie napisałam jak czuła się Evelyn. To wyglądało tak, jakby w ogóle to jej nie obeszło. A przecież prawie UMARŁA…

Piszę i zastanawiam się co jeszcze napisać. Nie dlatego, że nie wiem. Po prostu tyle we mnie emocji, że nie potrafię się skupić.

Złość mnie ogarnia, że spieprzyłam. Dosłownie.

Mogła to być powieść, jaką widziałam w swojej wyobraźni, ale na całej fali po prostu wszystko popsułam. Powieść zamiast być ekscytująca i magnetyczna, była po prostu taka sobie. A nawet mogę powiedzieć mdła.

Cholera!

Czy Wy też macie takie odczucia?

Nie powiem, legenda o Ashrem była świetna 😀 Końcówka też. I pomimo tego, że tak pierwszą część zawaliłam, mam zamiar napisać kolejne dwie części. Teraz wiem, na co musze zwrócić uwagę.

Nie zawarłam wszystkiego… A to dlatego, że nie potrafię zebrać myśli w jedno i mi po prostu głupio.

Moje książki (a mam już kilka zaczętych) będą doprecyzowane. Nie mówię, że idealne, ale będą dobre.

Mam nadzieję, że dacie mi jeszcze szansę <3

A teraz, dajcie mi znać w komentarzu co sądzicie o MROCZNEJ POKUSIE? Nie bójcie się powiedzieć, tego co myślicie. Wasze zdanie się dla mnie liczy.

~Marika~